Czwarty miesiąc odchudzania, czyli postępy w moim powrocie do figury sprzed ciąży

lipca 03, 2016

źródło: http://pl.freepik.com
Oto stało się! Już ponad 4 miesiące walczę o powrót do mojej figury i wagi sprzed ciąży. Jak minął mi kolejny miesiąc treningowy? Opowiem Wam pokrótce jakie robiłam treningi i jakie efekty tychże treningów uzyskałam w tym miesiącu. 
Ci z Was, którzy już zajrzeli kilkakrotnie na mojego bloga wiedzą, że końcem stycznia rozpoczęłam moje zrzucanie zbędnych kilogramów po ciąży. Dla tych, którzy trafili tu po raz pierwszy krótkie przypomnienie: tutaj macie podsumowanie pierwszego miesiąca moich treningów wraz z wyzwaniem 30 Day Shred Jillian Michaels, tutaj możecie znaleźć podsumowanie drugiego miesiąca moich ćwiczeń razem z Centrum Sportowca, natomiast tutaj zamieściłam podsumowanie trzeciego miesiąca, gdzie do treningów z Centrum Sportowca zaczęłam dołączać treningi siłowe. 

W czwartym miesiącu rozkład treningów wyglądał następująco:

Jak możecie zobaczyć pierwsze 10 dni miesiąca to była z mojej strony lekka katastrofa :( Na szczęście w pozostałe wzięłam się mocno do roboty i na 20 dni zrobiłam sobie tylko 2 dni wolne. 
Jeśli czytaliście poprzedni mój post podsumowujący trzeci miesiąc (link) to wiecie, że pod koniec miesiąca zaczęłam moją przygodę z treningami siłowymi. W czwartym miesiącu zaplanowałam treningi już dość szczegółowo: 2-3 dni z rzędu treningów cardio na spalenie tkanki tłuszczowej, a następnie 1 dzień trening siłowy na rozwój mięśni, rzeźbienie i modelowanie ciała. Jak widzicie jako treningi cardio dalej stosuję treningi z Centrum Sportowca, ponieważ dobrze mi się przy nich ćwiczy i czuję, że są one ciągłym wyzwaniem dla mojego ciała, gdyż zawsze po treningu jestem cała mokra.
Jako trening siłowy robiłam godzinny trening Les Mills - Pump Extreme z obciążeniem 6 kg, czyli z 2 x 3kg hantlami. Jest to kompletny trening siłowy na całe ciało - najpierw rozgrzewka, potem treningi na pupę, klatkę piersiową, plecy, biceps i triceps, nogi, ramiona, brzuch i na koniec oczywiście rozciąganie. W godzinę można naprawdę poruszyć większość mięśni w naszym ciele i trzeba przyznać, że jest to prawdziwe wyzwanie! Dzięki takim treningom zakochałam się w Les Mills i ich wyciskaniu siódmych potów :)

Oto link do tego filmiku:

Nie będę ukrywać, że trening ten początkowo był dla mnie prawdziwym hardcorem! Dyszałam już przy rozgrzewce, a przy kolejnych częściach na daną partię ciała ledwie dawałam radę, bo mięśnie mnie wręcz paliły! Nie mówiąc już o tym, że na dzień dobry zafundowałam sobie piękne zakwasy... Ale ból szybko minął, ciało się rozćwiczyło i okazało się, że pod koniec miesiąca miałam już dużo więcej siły i moje mięśnie wytrzymywały coraz to więcej powtórzeń. 
Ale ale... myślicie sobie: ok, tylko jak to wszystko przekłada się na efekty odchudzania?
Jak zawsze zrobiłam po miesiącu pomiary i oto ile cm mi spadło przez ten miesiąc:
- łydka             bez zmian
- udo                -1 cm
- biodra            -1 cm 
- pod biustem   -1 cm
- boczki            -1 cm
- talia                -1 cm
Wagowo w tym miesiącu było troszeczkę lepiej niż w poprzednim - spadło mi 1,5 kg. Nie jest to dużo, ale zważywszy na to, że nie stosuję żadnej diety i nawet ba! - czasem sobie dogadzam kulinarnie - to uważam, że tylko dzięki ćwiczeniom jest to naprawdę niezły wynik. Jak to powtarzam - stopniowo, małymi kroczkami do przodu! Ponieważ wolę chudnąć powoli i jednocześnie ujędrniać ćwiczeniami moje ciało, niż zastosować jakąś drastyczną dietę, przez którą będę się czuła nieszczęśliwa, a ciało i skóra nie będą wyglądały wcale lepiej. Poza tym każdy dąży do innego celu - jedni pragną być bardzo szczupli i nosić rozmiar XS, inni - tak jak m.in. ja - pragną ciała nie chudego, a nieco umięśnionego i kobiecego, gdzie piersi, biodra i pośladki są jak najbardziej na swoim miejscu :)
Najważniejszym dla mnie jest to, że w tym miesiącu zrobiłam kolejny mały krok w kierunku powrotu do mojej wagi i wyglądu ciała sprzed ciąży i widzę, że naprawdę już niedużo mi zostało :)
Ba! Nieśmiało muszę Wam się przyznać do tego, że powoli zaczyna mi się podobać moje obecne ciało... Jest już znacznie lepiej od momentu, gdy cztery miesiące temu podjęłam moją walkę :)

Powiązane posty

4 komentarze

  1. Też mam zamiar po porodzie ćwiczyć. Na szczęście nie będzie to dla mnie nowość,ale powrót do codzienności ;) I do tej pory przytyłam 5-6 kg, więc może nie będzie aż tak dużo do zrzucania ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki, żeby udało Ci się nie za dużo przytyć i dość szybko wrócić do swojej figury po porodzie. Tylko broń Boże nie stosuj żadnych diet w ciąży! Pamiętaj, że teraz jesz dla dwojga (nie za dwoje!) więc rób wszystko dla Maluszka, a po porodzie spokojnie na pewno zrzucisz nadmiar kilogramów tak jak mi się to udało :)
      Ja w ciąży też niedużo przytyłam - zaledwie 10 kg, tylko że niestety u mnie zaraz po porodzie spadło zaledwie 3 kg i waga się zatrzymała mimo, iż karmię piersią. Inne dziewczyny gubią szybko po porodzie po 5-10 kilo samym karmieniem piersią, ja niestety musiałam włączyć mocne codzienne treningi, żeby osiągnąć efekt, z którego jestem zadowolona... cóż, każda z nas jest inna...

      Usuń
  2. Powodzenia w zrzucaniu wagi po ciąży! Ja przytyłam w trakcie ciąży 40 kg ponad. Aktualnie jestem trzy miesiące po porodzie i schudłam już 37 kg! Waga przed ciążą 57 kg. Aktualnie jeszcze 5/7 dzieli mnie od sukcesu. Także trzymam za ciebie kciuki siostro! Uda ci się !! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję - już mi się udało zejść do wagi sprzed ciąży - właśnie przygotowuję wpis o tym więc zapraszam niebawem na blog i kolejne podsumowanie :)
      Woow to jestem w ogromnym szoku!!! 37 kg w 3 miesiące??? To przeogromny spadek! Nawet nie jestem w stanie sobie go wyobrazić! Ale gratuluję Ci szczerze i widzę, że w tym tempie to lada moment dojdziesz do celu :) a czy możesz zdradzić jak tego dokonałaś? Dieta? Ćwiczenia? Czary? :)
      pozdrawiam :)

      Usuń

Jestem na



zBLOGowani.pl


Blogi Dzieciaków,Mamy,Taty,Rodzinne,Parentingowe