Mój pierwszy Dzień Matki, czyli co poród zmienił w moim życiu?

maja 26, 2016


05.10.2015 roku zostanie dla mnie na zawsze magiczną datą... Od tego dnia już na zawsze będę Mamą!
Moje życie odmieniło się o 180 stopni i codziennie zaskakuje mnie czymś nowym. Tak jak teraz, gdy nagle uświadomiłam sobie, że 26.05.2016 roku po raz pierwszy obchodzę Dzień Matki nie tylko składając życzenia Mojej Mamie, ale oto teraz sama jestem bohaterką tego święta :)

Co tak naprawdę poród zmienił w moim życiu?
Co mnie zaskoczyło w macierzyństwie?
Czy bycie Mamą to pestka czy hardcore?

Oto lista top 10 rzeczy, które mnie zaskoczyły w ciągu ostatnich 8 miesięcy bycia Mamą:
1. Matka ma niewyczerpane pokłady cierpliwości.
Kompletnie zaskoczyło mnie to, iż odkryłam w sobie tak wielkie pokłady miłości i cierpliwości. Powiem szczerze, że kiedyś byłam znacznie bardziej nerwusem i szybciej wybuchałam. I to właśnie ta mała bezbronna istotka nauczyła mnie jak znaleźć w sobie ogromne pokłady cierpliwości, które nie wyczerpują się nawet, gdy płacz i marudzenie towarzyszą nam przez pół dnia.

2. Matka może funkcjonować bez snu.
Gdyby ktoś mi wcześniej powiedział, że 2 dni przed porodem będzie ostatnią moją przespaną w całości nocą to bym nie uwierzyła. A jednak tak właśnie było. Od niemalże 8 miesięcy nie miałam ani jednej nocy bez pobudek (zwykle 2-3 pobudki w ciągu nocy). Czy zatem w ciągu dnia chodzę niczym zombie bądź też próbuję odsypiać w dzień? Skądże znowu! Mam to szczęście, że u nas pobudki trwają zwykle max 10-15 minut, w trakcie których Mój Synek nawet do końca się nie budzi tylko przez sen ssie pierś i potem śpimy dalej. Bo oczywiście z czasem nauczyłam się, że można świetnie funkcjonować mimo takiej "poszarpanej" nocy. Jakby nie licząc to mimo tych pobudek w ciągu nocy przesypiam średnio ok 7 godzin, więc jest to absolutnie wystarczający sen dla mnie

3. Matka ma słuch absolutny!
Kiedyś mogłam spać przy włączonym telewizorze i nic mi nie przeszkadzało. Po porodzie nagle okazało się, że wystarczy iż Mój Synek w nocy zakwili bądź zacznie się kręcić w łóżeczku, a ja natychmiast siadam na łóżku. Zaskakujące jak Matka staje się czujna na każdy ruch i płacz dziecka, zupełnie jakbyśmy byli połączeni jakąś niewidzialną więzią.

4. Matka ma problem z liczeniem dni.
Odkąd zostałam Matką to czas płynie zupełnie innym tempem niż dotychczas. Czasem nie wiem jaki mamy dzień i łapię się na tym,że jestem zaskoczona, że nagle zaczął się kolejny miesiąc. Pod względem wrażeń i wydarzeń macierzyństwo to najintensywniejszy okres mojego życia. Dopiero co czułam kopniaki i szykowałam się do porodu, a tu nagle Mój Synek ma już prawie 8 miesięcy i pewnie zanim się obejrzę będziemy dmuchać pierwszą świeczkę na torcie. 

5. Kawa Matki jest zawsze zimna.
To jest jedna z podstawowych prawd macierzyństwa. Zazwyczaj udaje mi się wypić zaledwie łyk czy dwa dopóki kawa jest świeżo zaparzona i natychmiast coś się wydarza - a to dziecko nagle się budzi z drzemki, a to okazuje się, że trzeba szybko coś zrobić póki Mały śpi i zapominam o kawie itp. Cóż, może gdy mój Synek podrośnie będę w stanie spokojnie wypić kawę dla relaksu, jak to bywało niegdyś. Tymczasem myślę sobie, że póki co kawę muszę pić wtedy kiedy mam możliwość, a nie wtedy kiedy mam na nią ochotę...

6. Matka produkuje hektolitry mleka.
Jest to niezwykła Supermoc nas Matek! Jestem naprawdę zafascynowana możliwością wykarmienia własnego dziecka tylko i wyłącznie piersią, ponieważ jest to najlepsze co mogę Mu dać. W ciągu niecałych 8 miesięcy "wyprodukowałam" póki co ponad 210 000 mililitrów mleka! Wyobrażacie sobie? 210 litrów mleka! Dla mnie jest to prawdziwy cud stworzenia. Jesteście ciekawi ile Wasze ciało wyprodukowało mleka?? Zapraszam na stronę http://mataja.pl/2015/05/mlekoteka/ gdzie możecie skorzystać z kalkulatora akcji "Moje ciało podarowało"!

7. Mimo rocznego "urlopu" Matka nie ma czasu na nic.
Niektórzy mogą pomyśleć - na co te Matki narzekają? Przecież mają rok urlopu macierzyńskiego. Siedzą sobie w domu z dzieckiem i nie muszą chodzić do pracy, więc mogą wypocząć. Faktycznie mamy rok urlopu od pracy zawodowej, jednak nie ma to nic wspólnego z urlopem takim jaki miałyśmy kiedyś. W pracy miałyśmy szefa przez 8 godzin dziennie, w domu mamy Szefa przez 24 godziny na dobę! I Szef ten nie będzie czekać, musi natychmiast mieć zaspokojone wszelkie potrzeby. Dlatego Matka często nie ma czasu na swoje drobne przyjemności jak czytanie książek czy oglądanie filmów. Ba! Bywa, że nie mamy czasu ugotować obiadu, zrobić prania czy posprzątać w domu. Z drugiej strony mamy czas na to, aby być z Naszym Dzieckiem przez 24 godziny na dobę, towarzyszyć Mu w rozwoju, przytulać się kilka godzin dziennie i być przy Nim w każdej nowej czynności jak pierwszy uśmiech, pierwsze raczkowanie, pierwsze pokarmy, pierwsze kroki - czyż nie jest to najwspanialszy czas w życiu Matki?

8. Matka odnosi rany od własnego dziecka.
Nawet nie przypuszczałam, że kilkumiesięczne dziecko może być takie silne. Dosłownie! Potrafi uszczypnąć Matkę tak, że Matka ma potem siniaka. Potrafi wyrwać Matce garść włosów jednym pociągnięciem. Potrafi zadrapać Matkę odrastającym pazurkiem. Potrafi złapać mocno z nos bądź wsadzić palec precyzyjnie w oko Matki. Wreszcie potrafi tak mocno pociągnąć za pierś bądź ugryźć, że Matka ma łzy w oczach. I po tym wszystkim, po każdej ranie - Matka jeszcze mocniej kocha swoje dziecko - taki to dziwny paradoks macierzyństwa...

9. Matka musi mieć niezłą kondycję.
Przed ciążą miałam naprawdę niezłą kondycję - sporo ćwiczyłam i potrafiłam wbiec na drugie piętro bez zadyszki. Ciąża nieco zmieniła moje ciało i moją wytrzymałość - byle wysiłek sprawiał, że dyszałam jak parowóz. Jednak z czasem okazało się, że muszę szybko popracować nad moją kondycją, ponieważ Matka naprawdę musi mieć kondycję! Nie tylko po to, aby być w stanie przez 2 godziny pchać przed sobą kilkunastokilogramowy wózek, ale także po to, aby nadążyć za raczkującym, a potem chodzącym dzieckiem. Drugą najważniejszą rzeczą po kondycji u Matki jest jej refleks i zdolność przewidywania zdarzeń takich jak przewrócenie się czy zderzenie się z meblem. To absolutny Must Have Matki!

10. Matka jest niczym lwica.
I to Lwica przez duże L! Matka jest w stanie poświęcić absolutnie wszystko dla dobra swojego dziecka - nawet samą siebie. Jest w stanie walczyć z każdą przeciwnością losu i każdym zagrożeniem, dopinać swego, zwyciężać. Matka czerpie siłę właśnie z macierzyństwa, z tej bezgranicznej miłości, którą czuje do dziecka. I nic nie jest w stanie jej złamać. Bo dla Matki najważniejsze jest dziecko, a wszystko wokoło, w tym ona sama jest gdzieś na znacznie dalszym miejscu.

Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie bycie Mamą jest najwspanialszym doświadczeniem życiowym o jakim mogłam dotychczas tylko pomarzyć. Oczywiście, że bywają trudne dni i chwile, gdy czuję się zmęczona fizycznie i psychicznie, ale potem wystarczy, że spojrzę w oczy Mojego Synka, że zobaczę Jego uśmiech i wiem, że było warto! I każdego dnia, gdy wieczorem wpatruję się w Niego jak śpi, dziękuję Bogu za kolejny wspaniały dzień razem, za to że Go mam, że dane mi było doświadczyć cudu macierzyństwa.
Jestem Mamą!
To moja kariera.
Moja misja.
Moje życie...

Powiązane posty

6 komentarze

  1. Zgadzam się, jedyną różnica że albo piję kawę gorącą albo wylewam. Zimna kawa nie przechodzi mi przez gardło ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też początkowo wylewałam, teraz już zimna mi tak bardzo nie przeszkadza :)

      Usuń
  2. Miałam dokładnie tak samo gdy mój syn był malutki. Teraz to moje maleństwo na już 4 lata, jest bardziej samodzielny. A ja nadal lubię patrzeć jak śpi, nadal upajam się każdym przytulasem, nadal mam łzy w oczach kiedy widzę jego pierwszy zapiety guzik czy nowy obrazek. Nadal upajam się maciezynstwem i już chyba tak zostanie. Czego i Tobie życzę ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :* Macierzyństwo to prawdziwy cud, którego nie da się w prosty sposób opisać słowami...

      Usuń
  3. Pamiętam jak mówiłam w pracy, że piję tylko gorącą kawę, a koleżanka stwierdziła, że też piła dopóki się jej córka nie urodziła. Mnie póki co odrzuciło całkowicie od kawy i mam nadzieję, że po porodzie smak na nią nie wróci ;)
    ohbobas.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nawet lepiej i zdrowiej, że Cię odrzuciło :) Ja odkąd zaszłam w ciążę piję Inkę - nie jest to może smak ulubionej małej czarnej, ale jakoś zmieniły mi się priorytety i można się przyzwyczaić :)

      Usuń

Jestem na



zBLOGowani.pl


Blogi Dzieciaków,Mamy,Taty,Rodzinne,Parentingowe